Andre Norton w swoim domu w Winter Park na Florydzie w czasie świąt Bozego Narodzenia w 1993 r. U góry z prawej wisi jej portret namalowany przez uznaną artystkę Barbarę Tiffany - Eington
(Uwaga: Wszystkie zdjęcia na tej stronie są własnością Johna L. Cocker'a III. Wszystkie prawa zastrzeżone.)
|
Alice Mary Norton urodziła się 17 lutego 1912 roku w Cleveland w stanie Ohio, w USA.
W 1934 roku prawnie zmieniła nazwisko na Andre Norton.
Pokolenia czytelników po raz pierwszy zetknęły się z Fantasy i fantastyką naukową czytając jej książki. Mimo to, iż jest dzisiaj jedną z najpopularniejszych autorów na świecie, Andre, po siedmiu dekadach pisarskiej działalności nadal pozostaje osobą surową, a zarazem dystyngowaną.
Na łamach magazynu Tangent, Andre z przyjemnością oświadczyła, że we wrześniu przeniesie się do miejscowości Monterey, w stanie Tennessee, gdzie ma powstać pierwsza biblioteka tematyczna i miejsce pracy dla
pisarzy rodzajowych
, która nosić będzie nazwę
High Hallack.
Podczas mojej ostatniej wizyty ostatniego lata w jej domu w Winter Park na Florydzie, Andre opowiedziała mi o tym, co spowodowało, że została pisarką, a także o swoich przyjaciołach, przedsięwzięciach, w których bierze udział oraz udzieliła kilku porad co należy zrobić, aby stać się znanym twórcą.
Okładka Daybreak 2250 A. D. (1952)
|
RODZINA
"Amerykańskie korzenie mojej rodziny sięgają 1634 roku. Mimo, że jesteśmy ostatnią ze wschodnich gałęzi rodziny, kilka lat temu miałam kontakt z członkinią linii zachodniej. Dowiedziałam się, że mój wujek (który był o wiele starszy niż mój ojciec) miał pięcioro córek, a ostatnia z nich obchodziła ostatnio setne urodziny.
Niestety historia rodziny mojej matki nie była nigdy dokumentowana, wiadomo jedynie o domieszce krwi indiańskiej. Matka mojej matki miała trzech braci, którzy brali udział w [Civil War], a jej narzeczony został zabity w bitwie pod Getysburgiem."
ZNACZENIE KSIĄŻEK
"Moja matka zaczęła mi czytać książki kiedy miałam dwa lata. W dwa lata później przeczytała mi "Małe Kobietki" (Little Women), a ja zrozumiałam treść. Kiedy sama potrafiłam już czytać, najchętniej brałam do ręki "Wujka Wiggley'a" (Uncle Wiggley), historie "Old Mother West Wind" i książki o krainie Oz.
Moja rodzina wysoko ceniła książki, dlatego zawsze można było w domu jakąś znaleźć (jako ciekawostkę mogę podać, że moją babkę ze strony ojca uważano za dziwaczkę, ponieważ dużo czytała). Za punkt honoru obraliśmy sobie cotygodniową rodzinną wyprawę do biblioteki publicznej. Kiedy byłam nastolatką, najchętniej zatapiałam się w lekturze Verne'a i Wells'a, ale czytałam książki z wielu dziedzin. Nieobojętne mi były również opowiadania przygodowe Talbota Mundy'ego i Harolda Lamb'a. Do tej pory pamiętam "Małą księżniczkę" i "Tajemniczy Ogród", książki, które nie straciły nic na swojej wartości."
"Dla mnie to swoiste poczucie cudu w książce znaczy, że postacie ożywają w umyśle czytelnika, że jest ona wciągająca do tego stopnia, że pamięta się ją przez długi czas. Pamiętam to uczucie, kiedy po raz pierwszy przeczytałam "The Face In The Abbys" A. Merrit. Kupowałam też Thrilling Wonder Stories ( :) Niesamowite Historie z Dreszczykiem), Planet Stories, Amazing Stories, Astounding Stories, itd. Były to jeszcze czasy, kiedy każda rozsądna osoba ukrywała tego typu czasopisma, ponieważ były uważane za tak kiczowate, że nikt nie chciał się z nimi pokazywać publicznie. Moi ulubieni pisarze tamtej ery to m.in. Eric Frank Russel, Edmond Hamilton, Leigh Brackett, C.L. Moore."
"W największej księgarni w Cleveland było również stoisko z tanią książką. Jedną z książek, którą rozpoznałam na pierwszy rzut oka, była The Outsider and Others H.P. Lovecraft'a, pierwsza książka wydana przez wydawnictwo Arkham House. Kosztowała $1.50. Kupiłam ją i mam do dnia dzisiejszego."
Okładka do People of the Crater (Andrew North, w Fantasy Book, Vol. 1, No. 1, 1947)
|
KARIERA
"Zaczęłam pisać w liceum, kiedy weszłam w skład zespołu redagującego szkolną gazetkę. Jako redaktor kącika literackiego musiałam pisać krótkie opowiadania. Wtedy właśnie w czytelni zaczęłam pisać swoją pierwszą książkę, którą w końcu wydałam jako drugą (Raleston Luck, 1938). W tamtych czasach nie było jeszcze agentów, tak więc kiedy byłam gotowa zdobyłam alfabetyczną listę wydawców i wysłałam ją pod pierwszy adres. Została przyjęta. Moim pierwszym opublikowanym opowiadaniem było "People of the Crater", które ukazało się w pierwszym wydaniu Fantasy Book w 1947."
"Byłam bibliotekarką w dziale książek dla dzieci w Bibliotece Publicznej w Cleveland przez ponad dwadzieścia lat, od 1930 do 1951 roku. Każdego miesiąca bibliotekarze dostawali do zaopiniowania książki. Jeśli ktoś miał w stosunku do nich jakiekolwiek obiekcje, a my mimo to chcieliśmy włączyć je do naszych zbiorów, mieliśmy okazję uzyskać pozwolenie.
Pamiętam, jak pewnego dnia dostaliśmy Hobbita. Jako, że nikt jeszcze nie słyszał o Tolkienie, musiałam się o niego wykłócać jak szalona. Inną książką, którą kategorycznie odmówiono włączyć do zbiorów była "The Moon is Hell" Johna W. Campbell'a.
Tuż przed wojną miałam sposobność pracować jako specjalna bibliotekarka w ramach obywatelskiego projektu w Waszyngtonie. Miałam wybierać książki na temat jak to jest być Amerykaninem. Były one przeznaczone dla imigrantów, którzy uczyli się języka angielskiego, tak więc musiały zostać uproszczone."
"W latach pięćdziesiątych pracowałam w Gnome Press, czytając manuskrypty dla Martina Greenberg'a przez okres około trzech lat. Był to czas, kiedy nie byłam jeszcze w stanie wykonywać innej pracy z powodu ciągłych zawrotów głowy. Martin przysłał mi manuskrypty, a ja czytałam je w łóżku. Jednym z takich manuskryptów był "The Forgotten Planet" Murray'a Leinster'a. Greenberg nie przysyłał ich regularnie, jako że nie miał pieniędzy. Powiedział, że chce wydawać książki, które mógłby sprzedawać szkołom średnim jako serie. Z tego powodu zaczęłam pisać cykl "The Solar Queen". Nie chciał, abym pisała pod pseudonimem Andre Norton, jako że pracowałam dla Gnome Press. Poprosił mnie, abym wymyśliła inny przydomek, wybrałam więc Andre Norton, ponieważ brzmiało podobnie."
Okładka do Scarface (1949)
|
WYDAWANIE KSIĄŻEK
"Aby książka została opublikowana, należy mieć sporą dozę szczęścia. Chodzi tu o to, aby dostarczyć odpowiednią książkę odpowiedniemu wydawcy w odpowiednim czasie. Dwa razy mi się to nie udało, ponieważ wydawnictwo już zakupiło książkę o podobnej tematyce.
Wiele zależy również od tego, jak dobrze jest się poinformowanym. Kiedy się usłyszy, że pewien wydawca zainteresowany jest określonym rodzajem książek, można do niego pójść, ponieważ jest się pewnym, że tę książkę przeczyta. Z drugiej strony nawet najlepiej napisana książka nie przejdzie u wydawcy, który podobnymi książkami zainteresowany nie jest. Z wydawcami niestety jest ten problem, że wprowadzając książkę na rynek nie kierują się jej poziomem literackim lecz spodziewanymi zyskami."
"Kiedyś w zwyczaju było, że pisarze dostawali małą zaliczkę, a później przez całe lata honoraria autorskie. Po wejściu w życie prawa, że wydawcy mają płacić podatek za książki leżące w magazynach, zaczęli się oni ich szybciej pozbywać. Dawniej moje książki były drukowane ciągle przez dwadzieścia pięć lat i nadal się sprzedawały, ale dziś sprzedawcy nie trzymają kopii moich książek. Kiedy czytelnicy lub biblioteki dopytują się o poszczególne tytuły, uzyskują odpowiedź, że już nie są one drukowane.
Standardowy "czas życia" książki w twarde okładce (hardback) na półkach księgarskich to tylko kilka tygodni, chyba, że jest to bestseller, a książki w miękkich okładkach (paperback) pozostają na półkach tylko przez miesiąc. Potrzebne jest miejsce na nowe książki ..."
"Powiedziano mi, że wydawcy nie są zainteresowani książkami dla dorosłych, które mają mniej niż 100.000 słów. Niektóre z moich wcześniejszych książek były krótsze, około 65.000 słów. Miałam uregulowany tryb pisania. Każda książka składała się z 18 rozdziałów, po 10 stron na rozdział. Kiedy zaczynałam pisać, książki musiały mieć pewien standard jakości. Teraz niektóre dobrze napisane książki zostają odrzucone, a inne, tandetne i kiczowate, są wydawane."
Okładka do Black Trillium (1990)
|
WSPÓŁPRACOWNICY
"Basil Wells miał farmę w stanie Pensylwania i jednego lata urządził tam przyjęcie. Wśród gości byli Wollheimowie, P. Schuyler Hiller i ja. To tam właśnie poznałam Dona i namówiłam go do przeczytania Świata Czarownic. Wiele lat później, kiedy Don powiedział mi, że opuszcza wydawnictwo Ace Books, miałam już dla niego gotową książkę ("Mądrość Świata Czarownic" - The Lore of the Witch World). Powiedziałam, że może ją zabrać i że ja też bym z nim poszła, ponieważ nie obowiązywał mnie żaden kontrakt. Dobrze się dla niego pracowało."
"Kiedy pracowałam z Robertem Bloch'em nad "The Jeckyll Legacy", umówiliśmy się, że ja będę opisywała wydarzenia z punktu widzenia kobiety, a on - mężczyzny, a rozdziały napisane przeze mnie i przez niego będą się przeplatały. Doprowadziło to do powstania dosyć specyficznych sytuacji. Według Roberta bohater miał zaprosić bohaterkę na premierowe przedstawienie "Piratów z Penzance". Powiedziałam mu, że nie wolno mu tego zrobić, jako, że żadna przyzwoita panna nie wyszłaby bez przyzwoitki. Dlatego też musieliśmy wprowadzić do książki rodzinę bohatera, wraz z siostrą, która by mu towarzyszyła. Kiedy pracowałam nad Velvet Shadows, musiałam włożyć dość dużo wysiłku, aby dowiedzieć się w szczegółach, jak podróżowały kobiety o wysokiej pozycji społecznej. Historia była osadzona w 1870 roku. W tamtych czasach, kiedy kobieta wchodziła do dużego hotelu w większym mieści, nigdy nie postawiłaby stopy w głównym hallu. Weszłaby do odrębnego salonu i powiedziałaby służbie, że chce wynająć pokój."
"Kiedy Artur C. Clarke przebywał w Orlando na Florydzie w 1994 roku, poszliśmy go odwiedzić. Powitał nas w swym tradycyjnym sarongu i zaprosił na herbatę. Jest bardzo zabawny kiedy z kamienną twarzą bawi się angielskim. Rozmawialiśmy przez chwilę i powiedział nam o jego nowym serialu telewizyjnym (The Mysterious World), jego przemyśleniach na temat zderzenia komety z Jowiszem i przyszłości programu kosmicznego. Ogólnie rzecz biorąc było bardzo przyjemnie, ale czułam się nieco onieśmielona z powodu jego reputacji na polu fantastyki."
"WRAITHS OF TIME"
W końcu tego roku zacznie być kręcony film zrealizowany na podstawie dwóch moich książek, Wraiths of Time i Shadow Hawk ("Cień Sokoła"). Ten wysokobudżetowy film (8 mln dolarów) powstaje przy współpracy wytwórni Studio City i Disney'a. O ile mi wiadomo, to będzie to pierwszy film, w którym czarni nie będą ani niewolnikami, ani włóczęgami. Przedstawieni zostaną u szczytu cywilizacji Egiptu. Kuszyci najechali Egipt i założyli dynastię utrzymującą się w czasie rządów dwóch następujących po sobie królów.
Kiedy pisałam "Cień Sokoła", niewiele było wiadomo o górnym Egipcie. Panuje tam bardzo suchy klimat, co nie ułatwia pracy archeologom. Dopiero ostatnio udało im się odtworzyć jeden z królewskich grobowców - małą piramidę. Dowiedzieli się, że miasto było jednym z trzech głównych punktów handlowych na linii Nilu, wijącego się na obszarze Sahary. W końcu Grekom po wpłynięciu na Morze Czerwone udało się ich pokonać.
Główną "siłą napędową" projektu High Hallack są: (od l.) Andre Norton, Ingrid Zierhut, Mark Karpinski. (12/93)
|
HIGH HALLACK
"Aktualnie istnieje kilka schronisk autorskich, ale nie mają do nich wstępu pisarze rodzajowi. High Hallack ma być miejscem pracy i tematyczną biblioteką badawczą przeznaczoną specjalnie dla nich. Położone jest na 70-akrowym płaskowyżu w górach w Hrabstwie Putnum, Tennessee, obok uniwersytetu i kilku parków narodowych. Budynek, który zaprojektowaliśmy ma pomieścić między innymi dużą bibliotekę, ze zbiorami podzielonymi na sekcje. I tak na przykład jedną z takich sekcji mogą być Tajemnicze Historie (Mystery Stories), która sama podzielona byłaby na Rzeczywiste Przestępstwa, Książki Proceduralne, itd. Wszystkie książki mają być ułożone chronologicznie. Tak więc osoba zgłębiająca daną dziedzinę wiedzy może przeglądać książki ułożone na półkach w naturalnych grupach i nie musi używać katalogu."
"W Schronisku mieściłyby się również sale seminaryjne, galeria obrazów i pomieszczenia, gdzie pisarze mogliby codziennie spożywać śniadania. Oczywiście wszystko byłoby bezpłatne. Jedynym wymaganiem dla autorów byłby ważny kontrakt i co najmniej jeden opublikowany utwór. Schronisko, które mogłoby przyjąć do pół tuzina pisarzy jednocześnie, byłoby zamknięte od grudnia do marca z powodu surowej zimy."
(kliknij tu, aby zobaczyć najnowsze informacje o projekcie High Hallack)
Andre Norton na Konferencji Oasis 7 w Orlando na Florydzie w maju 1994.
|
MYŚLI KOŃCOWE
"Nie ma pisarza, który nie robiłby błędów, albo takiego, który mógłby powiedzieć, że osiągnął już wszystko. Żaden twórca nigdy nie był zadowolony z ukończonego dzieła. Nigdy bowiem nie będzie ono dokładnie odpowiadało jego zamysłom."
"Pozytywną stroną starych czasów było to, że moi pierwsi wydawcy znali rynek bardzo dobrze i utrzymywali związki z autorami. W dzisiejszych czasach jednakże, autor przez większość czasu nie zna swojego wydawcy. Problem z przemysłem wydawniczym leży w tym, że firmy są ciągle kupowane i sprzedawane i trudno się połapać z kim ma się do czynienia.
Wielu dzisiejszych wydawców to ludzie biznesu a nie literatury i są oni zainteresowani głównie zyskiem. Nie dadzą szansy początkującym pisarzom, ponieważ na rynku istnieje ostre współzawodnictwo o miejsca na półkach, zaliczki i promocje książek. "
"Niezwykle ważne dla ambitnych pisarzy jest fakt, iż powinni być oni przygotowani do podjęcia dodatkowej pracy, ponieważ może minąć od pięciu do dziesięciu lat, zanim zaczną ze swojej twórczości uzyskiwać wystarczające dochody, aby starczyły na życie. Powinni także wziąć udział w kursie pisania dla dorosłych, żeby mogli zdać sobie sprawę ze swoich słabych stron.
Większość pracodawców nie przeczyta rękopisu, jeśli nie został on przedłożony przez agenta, a z drugiej strony większość agentów nie zechce reprezentować pisarza, jeśli nie wydał on jeszcze żadnej książki."
"Większość dzisiejszych opowiadań dla dzieci, mimo, że są dobrze napisane, jest bardzo pesymistycznych. Nie ma w nich nadziei, a główny bohater jest osobą, której w żaden sposób nie można polubić, albo się z nią utożsamiać.
To jest nowy styl, który coraz większy wpływ wywiera również na gatunki Sci-Fi i Fantasy. Także telewizja przyczyniła się do znieczulenia ludzi na przemoc. Nie czytają oni już tak dużo, jak dawniej, coraz rzadziej używają wyobraźni; po prostu siedzą wpatrzeni w ekran."
Andre Norton z nagrodą The Howard na World Fantasy Con, Nashville, TN, Październik 1987.
|
"Wielu dobrych autorów mogłoby zaistnieć na rynku, jeśli tylko mieliby okazję. Kiedy czytam opowiadania "Pisarze przyszłości" zebrane przez L. Rona Hubbard'a, zawsze zadziwia mnie ich jakość. Problem leży jedynie w ich opublikowaniu.
Jest dzisiaj miejsce na rynku dla młodych twórców, ale trzeba mieć dużą dozę szczęścia. Trzeba dostać się do właściwego wydawcy z właściwą książką, we właściwym czasie. Dobrym sposobem rozpoczęcia kariery jest dzisiaj napisanie książki ukierunkowanej na ludzi mających około 20 lat. Rynek nie jest tak zatłoczony. Myślę też, że małe wydawnictwa także dają autorom szansę zabłyśnięcia."
"Nikt nie powinien tworzyć książki, jeśli nie stara się tego robić najlepiej, jak potrafi. Nie powinno się także zbytnio ukierunkowywać na jednego odbiorcę. Niektórym moim przyjaciołom dano tabele wyliczające elementy, które muszą być zawarte w książce. Napawa ich to obrzydzeniem, ale wiedzą, iż muszą się do nich stosować, aby sprzedać swoje dzieło. Jednakże tylko od autora zależy, czy włoży w pracę wszystkie swoje siły. Nigdy nie próbowałam spartaczyć książki.
Zawsze strałam się jak tylko mogłam. "